poniedziałek, 1 grudnia 2014

"Niemy Krzyk"

Cud - inne określenie prawdopodobieństwa.
To coś czego nie ma, a jednak jest. Coś co jeszcze wczoraj żyło swoim rytmem i pozwalało czasami zapomnieć. 
To "coś" czego po prostu nigdy nie było (...)


Każdy poranek i noc bywają takie same.
Choć tak naprawdę to kłamstwo, gdyż "w moim świecie" czerń przybiera różne odcienie. Czasami przebija się w niej odrobina bieli, a wówczas szarość okazuje się być nawet przyjemna. Ci co mnie znają doskonale wiedzą, że jedynym słowem, który mnie opisuje to "pesymizm". Należało by dodać wrodzony !
Ale ja powinnam wówczas powiedzieć, że to nieprawda.
Jedynym słowem, które mnie opisuje jest „nicość” !
Sięgając pamięcią wstecz nigdy tak naprawdę nie było dobrze. Zawsze towarzyszące mi poczucie, że coś jest nie tak Tysiące pytań bez odpowiedzi i chęć niebycia wracały i wracają jak mantra. Mogłabym tu dać wiele przykładów: to tak jakby rybie kazać żyć na pustyni, albo słońcu zabrać blask.To tak jakby każdego dnia zabierać komuś tlen: po trochu, tak by za chwilę napoić nim tak mocno, aż uczucie zachłyśnięcia i potwornego bólu rozprzestrzeniało by się od środka. Niszcząc każdą napotkaną najmniejszą część ciała ale przede wszystkim duszy...
Tak przecież było zawsze (...)
Podobno człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego ale wszystko ma przecież swoje granice. Ja mimo tej swojej mantry zawsze gdzieś w głębi staram się wierzyć. Gdyby nie ta wiara, jakaś głupia nadzieja to tak naprawdę nie byłabym tu gdzie jestem teraz. Jednak są noce kiedy środek krzyczy mimo, że na twarzy pojawia się kolejna maska. Doskonale wiem, że kłamać się nie da, bo w oczach widać wszystko.. dlatego też nigdy nie patrzę wprost, bo przecież wówczas widać to czego tak cholernie nienawidzę.. bo przecież wtedy ktoś zobaczy...
Są też noce kiedy łzy okrywają wszystko, spływając po policzku, szyi,aż po poduszkę. Jest ten cholerny krzyk i niemoc. Jest w końcu jutro, kiedy wstaje bo muszę, bo przecież mam dla kogo..
I są dni tak jak ostatnio kiedy odliczam. Kiedy czekam..Tylko na co?
Na kolejny cud (...)
Nie ! Tym razem czekam na piątek .. by ktoś na nowo pozwolił mi wierzyć!
Przecież ponad dziesięć lat to wystarczająco dużo by odbić się od dna.. czyż nie ?
Więc krzycząc – odliczam..
Jeszcze tylko  105 godzin, 6300 minut.
Twoja Ja.

9 komentarzy:

  1. Brakuje mi słów...powiem tylko, że mocno przytulam :* I mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Ułoży się, musi po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba czuję się podobnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ważne by w tym wszystkim nie być samemu. Mam nadzieję, że mimo to jest ktoś kto daje Ci siłę. Jakby coś ja zawsze chętnie wysłucham :)

      Usuń
  3. Kiedyś wyczytałam, że noc to najlepsza pora na niszczenie sobie życia - też nieraz płakałam. Nocą ból jest silniejszy, bezradność przybiera ogromną formę z którą nie ma szans się uporać, tęsknota atakuje mocniej...
    Chciałabym dodać Ci swoimi słowami otuchy, wlać w Ciebie siłę, żebyś dała radę się z tym uporać, ale chyba nie umiem... Przepraszam.
    Bądź silna. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie noc to ucieczka, możliwość uwolnienia wszelkich emocji. Czasami to też potrzebne.. Sam fakt, że może ktoś wysłuchać w taki a nie inny sposób daje siłę, więc dajesz a ja dziękuje.. I wiesz, staram się. Naprawdę się staram..

      Usuń
  4. Czuję się trochę jakbym czytała o sobie...Jak sobie przypominam, to już w dzieciństwie było nie tak jakbym chciała. I jedynie dlatego, że też mam jakiś cień nadziei, wciąż się nie poddaję i myślę "może nie wszystko jeszcze stracone?"...

    OdpowiedzUsuń